sobota, 31 stycznia 2015

Dodatek specjalny-Walentynki

    Dobry wieczór. Dzisiaj zaprosiłam bohaterów na małą opowiastkę o walentynkach. Opowiastka jest jako dodatek specjalny. Z góry dziękuje za pomoc Bartkowi oraz Darii.
                                                          ***
                       
    Był to piękny dzień w sobotę. Nie dawno roztopił się śnieg. Szarawy klimat został ocieplony poprzez promienie słoneczne. To był szczególny dzień dla wszystkich bohaterów. Dziewczyna o blond włosach właśnie wesoło przemierzała ulicę. Tak właśnie w dzisiejszy dzień pragnęła zobaczyć Aarona. Jej uczucia nie zmieniły się chociaż Aaron coraz bardziej nie kontaktował ze światem a aura przypominała aurę Upadłych. Gdy była już na miejscu podbiegła do krat jej ukochanego. Siedział sam w koncie patrząc pusto w stronę okna.
   Ile by dał aby uciec? Ciemna cela oraz kraty w oknach nie budziły w nim entuzjazmu. Nagle usłyszał tupot obcasów. Ktoś był coraz bliżej. Mimo , że był bardzo ciekawy nie poruszył się aby zobaczyć kto to. Po chwili ujrzał Alice. Jego źrenice lekko się poszerzyły.
 -Cześć! Pewnie nie wiesz jaki dzisiaj dzień ale to nie szkodzi-powiedziała uradowana Alice. Aaron milczał lecz w duchy ucieszył się na wizytę swojej ukochanej. Dziewczyna wcisnęła ręce w kraty, tak jakby chciała go złapać.
 -Bardzo tęsknimy za tobą. Każdy życzy ci powrotu do formy-rzekła dziewczyna z nadzieją w głosie. Pragnęła aby mogła w tej chwili przytulić, lecz Aaron ani drgnął.
 -No dobrze-stwierdziła sięgając do torebki po czekoladę w kształcie serca. Powoli położyła na betonowej podłodze.
 -Muszę już wracać do domu. Cześć.-odpowiedziała odwracając się na pięcie. Po chwili dziewczyny już nie było. Chłopak spojrzał na swój prezent i chwycił za niego.
 -Ja też cię kocham -powiedział bardzo cicho.
                                                                 ***

  Milo od rana zamknął się w kuchni. Dzisiaj był to wyjątkowy dzień, ponieważ była to rocznica związku z swoją narzeczoną. Milan bardzo się cieszył i z tej okazji wymyślił romantyczny obiad. Dzień wcześniej biegał po kwiaciarniach aby otrzymać wyjątkowe róże dla narzeczonej. Gdy nadeszła godzina 13:00 do jego domu zapukała kobieta. Milo bardzo radośnie otworzył drzwi. Marianna rzuciła mu się na szyje. Milo zaprowadził ją do salonu. Czekał tam na nich stół wypełniony spaghetti oraz deserem. Nastrój dopełniały świece oraz akompaniament skrzypiec.
 -Witaj moja droga. Dzisiaj nasza rocznica-powiedział Milo.
 -Widzę , że postarałeś się -odpowiedziała. Wpatrywała się w dzieło mężczyzny, który nalewał wino.  -Dla ciebie wszystko-odrzekł. Po skonsumowaniu pysznego obiadu przyszedł czas na deser. Milo bardzo się denerwował. Mimo , że Marianna zgodziła się być jego narzeczoną nie dał jej jeszcze pierścionka. Kobieta sięgnęła po ciastko z wróżbą. Zamiast wróżby ujrzała złoty pierścionek zaręczynowy. Milo-narzeczony marzeń prowadzący japońską restauracje nie mógł lepiej tego wymyślić. Kobieta nałożyła pierścionek na palec a po jej policzku popłynęły łzy szczęścia.
                                                           
                                                            ***
  Nocną porą przechadzał się Charles. Minęła go jedna zakochana para po chwili druga. Ten dzień był dla niego koszmarem. Po chwili zauważył kolejną parę wymieniającą się śliną. Charles przewrócił oczami. Nie dość , że był sławny dzięki reklamie szamponu do mycia włosów i żelu do włosów nie mógł znaleźć lepszej połówki. Było mu przykro z tego powodu. Opuścił ciężką głowę w znak poddania się. Może już nigdy nie spotka kogoś takiego?
  Nagle wpadła na niego całkiem znajoma osoba. Odbiła się od niego i upadła na ziemie.
 -Jesteś bardzo niezdarna Emmo- powiedział Charles wyciągając rękę na ratunek damie.
 -Tobie też dobry wieczór -zachichotała blondynka;
 -Co robisz o tak późnej porze?-zapytał.
 -Uciekam przed zombiowalentynkami-odpowiedziała chwytając jego rękę.  Po chwili już stała obok Charlesa. Otrzepała sukienkę swoimi drobnymi rękami. Mężczyzna wpatrywał się w nią jak zahipnotyzowany. Czuł zapach szamponu jakiego używała -jaśmin.
 -W sumie to ja też -odrzekł- Odprowadzę cię do domu.
 -Dobrze-chwyciwszy go za rękę. Mężczyzna był zaskoczony lecz starał się tego nie pokazywać po sobie. W ciszy ruszyli przed siebie.
 -Poznaliśmy się w ten sposób pół roku temu. Wpadłaś na mnie-wspomniał Charles.
 -To prawda mam talent do wpadania tylko na ciebie-zaśmiała się.
 -Cieszę się , że dzisiaj cię spotkałem-powiedział odwzajemniając uśmiech. Po chwili stało się coś niespodziewanego. Emma stanęła na palcach i pocałowała go w policzek.
 -W duchu modliłam się aby cię spotkać Charles. Jesteś tym kto mnie rozwesela. -wyszeptała kobieta. Po chwili odwróciła się i wbiegła do domu. Na jej twarzy widniały rumieńce.

I tak o to nasi bohaterowie spędzili walentynki. Nie ważne czy się wierzy w miłość czy nie. Uczucie kiedyś zapuka do twych drzwi i zapyta czy jesteś na to gotowy.

niedziela, 26 października 2014

Zapowiedź w weekend

Przygody Charlesa .

    Załamany Charles siedział na krześle w barze popijając whisky. Przeżył on dzisiaj ciężki dzień w pracy a na dodatek przez nie wiedzę podrywał Upadłą. Dzisiejszy dzień chciał go załamać i jak na złość gdy wracał do domu mijał liczne zakochane pary. I tak właśnie znalazł się w barze. Niedaleko niego usiadły dwie atrakcyjne blondynki, które gorączkowo o czymś rozmawiały. Charles postanowił się przysłuchać ich rozmowie.
-No wiesz ,niedaleko kupiłam Milana- powiedziała blondynka o szmaragdowych oczach.
       To Milo się sprzedaje?! -pomyślał Charles popijając whisky.
-Mówisz, że taki dobry jest? -zapytała jej koleżanka.
-Jasne, kupisz go niedrogo ale efekty są wspaniałe.
     What???-podrapał się po głowie Charles .Czyli jest coś czego nie wiedział o swoim przyjacielu. Postanowił wrócić do domu. Wstając szybko zachwiał się i rozlał na spodnie zawartość kieliszka. Gdy już zapłacił, udał się ku wyjściu. Znalazł się ponownie na zatłoczonej ulicy. Obok niego całowały się dwie brunetki.
   Może mógłbym się przyłączyć?- zamyślił się przez chwile. Gdy deszcz zaczął kropić brunetki spojrzały na niego zachęcająco i złapały za ręce. Teraz widział ich twarz z bliska , ponieważ milimetry dzieliły go od pocałunku z kobietami z nieogoloną brodą. Czy to był jego przeklęty koszmar? Już nigdy nie znajdzie normalnej dziewczyny?
Próbował się uwolnić lecz nic to nie dało. Kobiety posiadały bardzo silne ręce.Obśliniały jego szyje. Już prawie pocałowały ... gdy nagle został szarpnięty w tył. To był Milan.
-O boshe stary? Skąd ty się tu wziąłeś?-zapytał uradowany Charles. Nagle przypomniała mu się rozmowa blondynek w barze.
-Ni stąd -odpowiedział Milo wcinając czekoladowe ciastka.
-Mogę cię o coś zapytać?-zapytał zaciekawiony Charles.
-Jasne pytaj o co chcesz-odpowiedział mu
-Czy ty... no wiesz
-Nie wiem-dokończył za niego Milo
-Chodzi o to , że byłem w barze i...-znów nie dokończył, ponieważ rozpadał się deszcz. Poprawka, ulewa. Dziwnym trafem czuł zimno tylko w szyje.
-Charles, musisz mniej pić a więcej wyrażać emocje-powiedział Milo.
   Chętnie wyrażę emocje, pijąc dalej-  stwierdził rozmarzony Charles, który ujrzał wiele zakochanych par.
-Były tam blondynki i mówiły o tobie. Mówiły, ...że się sprzedajesz.Pewnie żartowały-stwierdził speszony
-Charles , nie dość , że coś dziwnego pijesz to jeszcze coś wciągasz-powiedział Milo.
-NIEEEEEEeeeeeeee!- krzyknął Charles upadając na kolana.
   Musisz mi uwierzyć-pomyślał.
 Charles otworzył oczy. Było rano a na jego ramieniu spał pies, który obśliniał mu ramie. Rozejrzał się dookoła.
   To był tylko głupi sen-pomyślał wstając z łóżka. Gdy był już w kuchni zauważył Alice siedzącą na krześle przy stole.\
   What? Co ona tu robi??
-Hej , przyszłam po kubeczek Milana- powiedziała wesoło Alice.
-Milan się nie sprzedaje, sorry-odpowiedział jej szorstko.
-A jakiś inny płyn do prania masz?-zapytała z nadzieją w głosie.
-A takkk, boshe uratowałaś mi życie-Charles złapał się za głowę-ale... jak  ty się tu znalazłaś?

piątek, 12 września 2014

XIX

Rozdział -XIX "SPLIT"
Witajcie. Jak ostatnio zauważyliście w sierpniu dość często pojawiały się rozdziały. Do końca wakacji postaram się utrzymać tempo pisania lecz czasu mam znaczniej mniej niż sierpniu.Przez tydzień wypisywałam różne rozdziały. Jest ich w cholerę dużo i mam nadzieje, że zdążę skończyć przed napisaniem licencjatu XD. W drugim tomie przedstawiona jest ballada o piątce przyjaciół.

Niebo naszło ciemnymi chmurami. Charles z kamienną miną stał oparty o drzewo. Patrzył swoimi szaro-zielonymi oczami próbując przewiercić drzewa. Czyżby wyczekiwał kogoś o tak późnej porze? Spojrzał na zegarek i uśmiechnął się. To był czas na krwawą jadke. Z cieni drzew ukazały się zakapturzone postacie. Całość wyglądała jak z horroru. Rozpadał się deszcz , osłona nocy przysłaniała widok na przeciwnika i jedyne co widział to ciemne postury i kilkanaście par oczu. 
-Cóż to wspaniały widok!-powiedział uradowany Charles zakładając czarne rękawiczki niczym James Bond.
-A co to za świr?-zapytał jakiś cieniutki damski głosik
-To ten co w tamtym roku biegał z siekiera- krzyknął męski głos
-HAHAHAHAH-roześmiał się jak prawdziwy potwór Charles. Poprawił swoją fryzurę .Jak zawsze fryzura jest najważniejsza-przynajmniej on tak uważał.
-Kto pierwszy?-zapytał z lekkim uśmieszkiem na twarzy. Nagle pięcioro Upadłych otoczyło Charlesa.
-Bardzo dobrze-odrzekł
  Aaron spojrzał na swoją komórkę. Czyżby jutro mieli wolne od treningu?-pomyślał. Od ostatniego treningu minął zaledwie jeden dzień. Usłyszał chorobliwie przerażający śmiech wywodzący się z lasu.
-To pijaki już imprezują?-spytał siadając na łóżko.-jeśli napisze smsa może nie odczytać chyba, że zadzwonię-chwycił ponownie za swoją komórkę i zadzwonił lecz nikt nie zadzwonił. Dokuczliwy szaleńczy śmiech -według niego całkiem znajomy-postanowił to sprawdzić. Wychodząc z domu chwycił za pierścień i udał się w kierunku lasu do, którego nie miał daleko. 
 Chandler schował się w cieniu drzewa. Nie było tam światła lecz promienie wątłego blasku wydawanego przez księżyc. Przed jego oczyma ukazał się wysoki mężczyzna celujący ręką w napastników- nie umiał stwierdzić ile ich było . W mroku unosił się biały dymek oznaczający śmierć Upadłego. Takich dymków było kilkadziesiąt.
-Jesteś okropny!-wrzasnęła zakapturzona dziewczyna
-Ja? żałosne! Manipulujecie, zabijacie oraz pochłaniacie ludzkie dusze-odpowiedział wysoki mężczyzna stojąc naprzeciw Upadłym.
-To Charles-stwierdził cicho Aaron. Pojawiło się 2 wysokich mężczyzn w pelerynach, którzy po chwili zmienili się w biały pyl. Aaron nie był wstanie dostrzec ataku i kontrataku. Wszystko działo się zbyt szybko. Nagle został szarpnięty do tyłu.
-Patrz kogo mamy! Sprowadziłeś wspólnika!-zapytał kobiecy głos. Charles odwrócił się  przerażony-stał chwilę bez ruchu podejmując ważną decyzje. Po dłuższym czasie Upadły przyłożył nóż do gardła Aarona. 
-To koniec-powiedział napastnik
-Chyba twój !-krzyknął wściekły Charles. W tej samej chwili przez jego głowę przemknęły myśli "on albo ja, on albo ja, on albo..." . . Biedny Chandler nie wiedział co się w okół działo. Rzucił się w stronę Upadłych otaczających Aarona, który na moment zamknął oczy. Gdy otworzył oczy ujrzał , że jest już wolny od morderczych noży. 
-Nic ci nie jest?-zapytał się Charles stojąc plecami do przyjaciela.
-Nic-odpowiedział zdezorientowany ciemnowłosy. Nagle Charles pochylił się do przodu 
-Cholera...-odparł cicho upadając na ziemie.
-Ej! Z tobą jest źle -krzyknął Aaron podbiegając do przyjaciela. Miał wbite 3 noże a z nich unosił się biały dymek.
 Jasnowłosy zamknął oczy. Dobrze, więc zdążył kogoś obronić własnym życiem. Chciał jedynie powtórzyć kolejne spotkanie z Milo i odejść w spokoju.
                              ***
Niebieskooki o ciemnobrązowych włosach powolnym krokiem przemierzał budynek urzędniczy. Niósł w teczce kilka ważnych papierów dotyczących jego restauracji. Nagle usłyszał znajomy głos
-...bo chodzenie do ubikacji i poprawienie fryzury to jedyna atrakcja w tej pracy-powiedział wysoki mężczyzna do jakiejś urzędniczki. Milo postanowił sprawdzić czyj to głos i ujrzał swojego przyjaciela Charlesa.
-Charles!-krzyknął  Milo
-Milo-krzyknął Charles
Obaj serdecznie się przywitali i wyszli na krótki spacer , który skończył się w momencie , gdy piekarka wyszła ze sklepu -obaj byli nadzy w fontannie. 
                                        ***
  Charles otworzył oczy-zerknął w prawo i lewo. Prawdopodobnie było południe. Słońce nadawało swój jasny blask, firanka nerwowo się poruszała- tak jakby miała coś do zaoferowania. Był w nieznanym pomieszczeniu, który przypominał ponury pokój. Spojrzał na dziewczynę , która właśnie weszła przez białe drzwi. Była ona ubrana w biała sukienkę , która była mokra w miejscu argumentów. Czyżby był w niebie? Białe meble, drzwi i anioł podobny do Alice.
-O obudziłeś się-stwierdziła uśmiechnięta anioł Alice.W tym momencie otworzył drzwi anioł podobny do Milo. Tyle , że ubrany na czarno. Może to ten od złych mocy?
-Nasz bohater wstał?-zapytał zaciekawiony. Charles spojrzał na nich spode łba. Czy oni zwariowali? Już ma wstawać?
Milo usiadł na łóżku przy przyjacielu.
-Jeszcze jakiś czas będziesz sparaliżowany- powiedział ze smutkiem w oczach-ale do mojego ślubu dojdziesz do siebie
-Ślub! Właśnie ! Charlesie pójdziesz ze mną? Niestety Aaron jest nieprzystępny na jakiś czas-odparła Alice. Charles kiwnął głową na tak. Jednak nie był w niebie lecz na ziemi i żył. Nie mógł poruszyć kończynami a w jego oczach pokazały się łzy . Cieszył się , że jest z nimi.  A Aaron? Prawdopodobnie bariera ochronna , którą na niego znienacka rzucił pękła. Cały świat był nieźle skomplikowany. Czy można kogoś uratować kto cierpi na nienawiść? Czy miłość jest lekiem? Zajmując się Łowiectwem lub będąc Aniołem Ziemskim wszystko nabiera intensywniejszych barw. 

niedziela, 24 sierpnia 2014

Wiadomości

Zapowiedź XIX rozdziału "Split"

-Charles chodź na wiadomości!-krzyknął Milo do swojego przyjaciela, który siedział w łazience.
-No zaraz ! Tylko ułożę fryzurę bohatera!-odparł mu Charles. Alice , Aaron i Milo usiedli wygodnie na kanapie i włączyli TV.
-Z niewiadomych przyczyn w całym kraju panują dziwne zjawiska pogodowe, których nie jesteśmy wstanie przewidzieć. Mieszkańcy informują nas na bieżąco. Wg nich to zbliżająca się apokalipsa...-mówi reporter TV
-Milo, wierzysz w apokalipsę?- zapytał Aaron 
-To żadna apokalipsa tylko Charles dostał wolne. Zawsze jak dostanie wolne to jeździ po całym kraju i wybija Upadłych a głównie czerpie energie z wiatru-poinformował go Milo.
-Wooo... to niesamowite -stwierdziła Alice
-Może i by było niesamowite gdyby nie fakt, że potem zjeżdża połowa wkurzonych Upadłych -rzekł Milo
-I pewnie ma frajdę z tego-powiedział Aaron

...Z ostatniej chwili. Poszukiwani mężczyźni ze zdjęcia. Jeśli rozpoznajesz , zadzwoń do nas ! 0800 xd
-O Święty Cyganie!-krzyknął Charles wystawiając palec wskazujący na zdjęcie. Obaj wraz z Milo poczuli się jakby piorun uderzył im w głowę.
-A ty skąd tu się wziąłeś?- zapytał zaskoczony Aaron.
- Z miejsca gdzie załatwiam grube dolary i sprawy biznesowe- odpowiedział mu Charles zamyślając się. Zapadła cisza, która została przerwana lamentem Charlesa i Milo.
-Spierdzielajmy z kraju- powiedzieli jednocześnie.

sobota, 23 sierpnia 2014

XVIII

Rozdział XVIII- "Memory lane"
   Ohoh, wreszcie rozdział!  Ciężko mi było go pisać, ponieważ nie należę do osób, które są emocjonalne. Nie chciało mi się robić akapitów gdyż jak mówi horoskop miłosny w Gazecie Lubuskiej jestem Jeleniem xd Parę dni temu zaglądam na bloga i zostałam nominowana do The Versatile Blogger Award. Tak się troszkę zdziwiłam bo tylko 2, 3 osoby czytają mojego bloga. Dziękuje za nominacje ! Strasznie się ucieszyłam.
Fakty o mnie
1. Jestem spokojną studentką , która zawsze pakuje się w kłopoty
2.Mam 20 lat ( serio nie jestem taka stara XD)
3. Lubię koty, kiedyś miałam koty ( i w innym wcieleniu też byłam kotem)
4.Moją jedyną siostrą jest Marlu ( kij z tym, że jesteśmy z innych rodzin XD)
5.Uwielbiam słodycze
6. Jakoś od roku "bawię się w kompozytora"
7. Lubię tańczyć, śpiewać, pisać, żartować i żyć pełnia swego wieku :D
Nominuje
1.http://will-never-be-too-late.blogspot.com
2.http://story-of-silent-hill.blogspot.com
3.http://lowcaczasu.blogspot.com
4.http://kingdomofspells.blogspot.com
5.http://hgwk.blogspot.com
6.http://boyincurls.blogspot.com
7.http://akademiadlautalentowanejmlodziezyy.blogspot.com
Zasady Versatile Blogger Award:
1. Podziękuj nominującemu. 
2. Pokaż nagrodę Versatile Blogger Award na swoim blogu.
3. Ujawnij 7 faktów o sobie.
4. Nominuj 7 (lub więcej) blogów, które na to zasługują.
5. Poinformuj o nominacji autorów blogów.



 Nastał czerwiec. Miesiąc wprowadzający lato w przyrodę. Las chłodził upalne popołudnie. Zielona trawa, słoneczne niebo i delikatny wietrzyk-wzbudzało uwielbienie u Aarona i Alice, którzy kierowali się w miejsce gdzie zazwyczaj spotykali się z Milo trenowali. 
 Gdy byli już prawie na miejscu Aaron zauważył dziwny cień obok drzewa. Stał tam Charles oparty o drzewo.
- O młodziaki- powiedział Charles wpatrując się w Ali.
-Znowu ty- rzekł Aaron. Na twarzy Charlesa pojawił się mały uśmieszek. Wyglądało to tak jakby miał napisane na twarzy "ja ci pokarze, gdzie cherlaki zimują". 
-Jak zawsze modnie spóźniony- powiedział ciemno blond mężczyzna oparty o drzewo. Ali miała wrażenie, że ta cała sytuacja miała już miejsce w przeszłości. Takie deja vu.
- Zapraszam was na mój ślub, który ma się odbyć za 3 tygodnie- poinformował ich zdyszany Milo. 
-Wow! gratulacje!- pogratulował mu Charles podając mu dłoń. Obaj uścisnęli się jak prawdziwi dżentelmeni. Po chwili obaj rozpoczęli lamentowanie.
-Oni są jak dzieci, takie wyrośnięte- stwierdziła roześmiana Alice.Nagle Milo się ożywił
-Przyjdźcie do mojej restauracji po treningu to wam dam zaproszenia-wszyscy spojrzeli na niego.
-Babeczki ! - zawołał uradowany Charles wyciągając swoje ręce przed siebie , którymi poruszał jak mackami. Po chwili spoważniał jakby mu pomysł wpadł do głowy.
-Dziś się zamieniamy-powiedział Charles . Powiedział przerywając im konwersacje o pandach. Widocznie nie był w humorze a jego oczy przysłonięte było okularami przeciwsłonecznymi. Milo poklepał go po plecach. Martwił się o swojego przyjaciela, którego znał od małego. Jako dzieci w podstawówce biegali po szkolnych korytarzach. Przeżyli wspólnie wiele chwil. Wszystko się zmieniło gdy pojechali na wycieczkę w góry. Oni jako jedyni odłączyli się od grupy. Wędrując w lesie zgubili ścieżkę . I wtedy zdarzyła się tragedia. Obaj chłopcy spadli ze skały poprzez nieuwagę i śliski lud. Milo był pewien, że tego nie przeżyli lecz jakimś cudem żyją. Od tego czasu Charles został przeniesiony do innego miasta.
   Historia chłopców była do znudzenia podobna. Obaj zostali przyjęci do szkół. Mistrz , który ich odnalazł zginął w walce z Upadłymi. Obaj mało pamiętają z tamtego czasu lecz nic się nie zmienili z charakteru. Milo jak zawsze zainteresowany gotowaniem i mangami. Zazwyczaj opanowany i spokojny, towarzyski oraz zazwyczaj uśmiechnięty-prawdziwy biznesmen. Natomiast Charles to "niespokojny ocean"-rządzi się własnymi prawami lecz inne prawa w większości toleruje. Jako autor szalonych pomysłów świetnie się sprawdza. Pracuje jako urzędnik państwowy-uważa, że ta praca jest nudna oraz całkowicie oddaje się Łowiectwu.
-Milo , dobrze się czujesz?-zapytała zakłopotana Alice gładząc sobie nerwowo włosy.
-A tak!-powiedział odrywając się od myśli. Rozejrzał się dookoła. Zostali sami, ponieważ Aaron i Charles już dawno poszli.-zamyśliłem się, przepraszam
-Nic się nie stało... ale powiedz mi czemu się zamieniliście?-zapytała energicznie wymachując rękami.
-Sam chciałbym wiedzieć-odrzekł uroczo uśmiechając się. Na jego policzkach pojawiły się delikatne dołeczki. Ali zarumieniła się. 
  Rozpoczął się trening, Charles wyciągnął swą rękę ku niebu 
-Niech powstaną me siły-pomyślał.  W okół niego zebrał się silny wiatr targając korony rozmaitych drzew a nad nimi pojawiły się ciemne chmury. To był Charles- pełen niespodzianek, których nie dało się przewidzieć. Stał naprzeciw Aarona, któremu ugięły się kolona.
-Wiesz dlaczego nie możesz wstać-zapytał szorstko Charles
- Bo jesteś starszy?
-Nie, ponieważ jesteś słabszy. Łowcy dzielą się na od 1 do 6 względem stopnia siły. A ty Romeo masz 3 range. Nie zdołasz jej obronić, ponieważ Ali ma rangę 5- odrzekł Charles.Aaronowi szumiała krew w uszach a nad tętnem nie był wstanie zapanować. Aaron postanowił, że się nie podda i będzie walczyć. Wystawił rękę przed siebie. Jego aura pociemniała.

                                                                 ***


Milo rozejrzał się po restauracji. Uśmiechnął się na myśl o zadowolonych klientach japońskiej restauracji wypełnionej mangami. Czy ktoś mógł popsuć jego idealny nastrój? Oczywiście, że tak.
Charles spokojnym krokiem dołączył do przyjaciela.
- Czy ja wyglądam jak Jennifer Lopez?- zapytał poirytowany Charles. Milo wypluj zawartość kubka i zaczął się śmiać na cały głos xd
-Co ty znowu wymyśliłeś? xd- zapytał Milo wycierając stół
-Bo barman mi powiedział, że jestem jak Lopez, Madonna, które szukają młodszych a skoro tak to moja kochanka jeszcze się nie narodziła- powiedział Charles, spoglądając na Milo którego nie było.- leżał na podłodze łapiąc się za brzuch i śmiejąc się
 -stary, ale małżeństwo zmienia ludzi -stwierdził Charles. Parę osób obok wybuchnęło śmiechem xd
-A właśnie, miałem ci coś do powiedzenia-mówił Milo wstając z podłogi
-Słucham cię Romeo... nawet twoja żonka nie wysłucha cię jak ja!- zaśmiał się
-Mówię teraz poważnie, jeśli cię coś gryzie to przyjdź do mnie. Zawszę ci pomogę-stwierdził M.
 Charles posmutniał, tak naprawdę nie chciał wracać w tematy , które go nie powinny już interesować. Walcząc z Upadłymi, które zawsze chciały trafić w jego słaby punkt, przebywać z ludźmi, którzy zabili jego nadzieje- i w ten sposób nauczył się neutralizować ból. Większość spraw stała się obojętna a on sam jedynie przygnębiony. Cala przeszłość stała się jedynie zarysem cieniutkiej czerwonej nici.
-Cokolwiek to jest pozostanie między nami-zapewnił Milo.
-Nic nie jest, nic się nie dzieje- stwierdził Charles- a jedynie co czuje to mięte w herbacie
Na twarzy Milana pojawiły się oznaki zirytowania. Czy ten drań mógłby się chodź raz przestać wygłupiać? Nagle wpadł mu pomysł do głowy
-Wiem, o co chodzi!
- Brakuje aromatu w tej herbacie-stwierdził Charles
-Charles,bo jak Boga kocham a nie kocham to walnę cię tą patelnia z kuchni !- powiedział stanowczo Milan
-Wiesz o co chodzi , z tą babą co nie rodzi?- zapytał Ch. Milo uderzył go z łokcia  wprost w żebra.
-To bolało, ale było warto- zaśmiał się przez skrzywioną minę ciemnowłosy blondyn.
-Wiem! Przynajmniej się uspokoisz-odpowiedział mu.
-Głównie chodzi mi o Aarona. Jego aura zmienia się na ciemną- spoważniał Ch.
-Dajmy mu szanse, może jeszcze nie jest za późno-stwierdził Milo. Podobnie było z ukochana Eleną  Charlesa. Charles zaślepiony miłością, nie był wstanie zobaczyć nienawiści rosnącej u Eleny. Nieświadomy Charles wraz z staczającą się Elena -złożyli przysięgę Boską, która mówiła o miłości oraz wspólnych mocach. Po całej ceremonii w lesie wbiła mu nóż w plecy. Charles przeżył dzięki interwencji i pomocy Milo lecz to nie był już ten sam ciemno blond włosy mężczyzna. Śmiał się i płakał na przemian w nadziei , że któregoś dnia Elena nawróci się. Pewnego dnia , gdy Charles powrócił do sił na jego drodze pojawiła się jego pierwsza miłość, której nie potrafił zabić. Cała męka Charlesa trwała rok. Za każdym razem obrywał wstrzymując się od zranienia ukochanej przez cały rok aż została zabita. Jakie to naiwne...

środa, 13 sierpnia 2014

Mała zapowiedź na przyszły tydzień

Witajcie zacni czytelnicy ! :D W formie wywiadu przedstawię krótką zapowiedź przyszłego rozdziału "Memory lane". Kto wie , może wyjawią Nam jakieś skandale? Zaprosiłam ich do programu "Kawa czy herbata" . Wszyscy wyglądali a podekscytowanych ( no może prawie xd). 

RE: Jesteśmy tu dzisiaj aby podsumować kilka ostatnich rozdziałów. Nasi czytelnicy wyraźnie nie mogą się doczekać następnego rozdziału. To niesamowite, że potraficie łączyć obowiązki zwykłego człowieka i obowiązkami shinigami. Jak się czujecie jako bohaterowie świata?
Aaron: To bardzo niebezpieczny zawód. Nie podoba mi się to, że moja Alice jest na to narażona.
Milo: <odchrząknął> Shinigami to dar od bóstwa. Naszym obowiązkiem jest pomaganie innym. Na codzien jesteśmy zwykłymi obywatelami tej planety.
RE: To bardzo szlachetne z twojej strony. Milo jesteś człowiekiem z pasją. Prowadzisz restauracje ,likwidujesz Upadłych oraz wg moich źródeł ślubujesz miłość pannie Rose.
Aaron, Alice  : COOOOO?!
Charls: Zdradzasz mnie? Milo jak mogłeś 
Milo: Zawsze możesz zostać moim kochankiem 
RE: Tego jeszcze nie było w naszym programie ! Cudownie! 
Milo: Osobiście chciałbym was zaprosić na mój ślub , który odbędzie się za miesiąc.
Charles: To ja potrzebuje 4 zaproszenia. Dla mnie i moich 3 lasek
Aaron: Ostrooo
RE: To jest najlepszy wywiad mojego życia. Tyle skandali<westchnienie>. Przejdźmy do następnego pytania. Milo jakie są twoje ulubione potrawy? Dlaczego twoja restauracja jest pełna mang ?
Milo: Uwielbiam mangi i gotowanie. Sprawia mi to wielką przyjemność . Moja ulubiona potrawa to sushi a ulubiony kolor to czarny.
Charles: Łłłiii kupię ci talerzyki z Hello Kitty tylko chyba czarnych nie ma. Psia kość 
Milo: Bracie ! To by był wspaniały prezent <przytulają się Milo i Charls>
Alice: Nie wiedziałam, że to twój brat. O.o 
Charles: Nie z krwi i kości ale uważam go za mojego brata
Alice: To miłe 
RE: <dmucha nosem w chusteczki> Jesteście tacy słodcy. A teraz przerwa na reklamę.
           Chcesz być bohaterem? Kup żel Charlesa! Fryzura uczyni cię bohaterem wszystkich sytuacji !
Po reklamie 
RE: Wczoraj przeprowadzałem wywiad z autorką bloga. Wg niej nie pojawią się nowi bohaterowie chyba, że Upadli. Chciałbym posłuchać waszego zdania na temat waszych grup wiekowych. Pozwoliłem sobie podzielić na grupę młodziaków , w której są Aaron i Alice oraz grupa wsparcia Milo i Charles. Zacznijmy od starszych. Grupo wsparcia, co sądzicie o młodziakach?
Milo: Są młodzi, głupi, ale słodko nieśmiali XD patrząc na nich, znowu czuje się młody, ach.

Charles: Aaron jest za głupi. Nie lubię tego gadania o 

chronieniu Alice. Ona nie jest dzieckiem i jest dużo silniejsza od niego

RE: To bardzo mocna ocena. Grupo młodziaków, co sądzicie 

o grupie wsparcia?

Aaron: Milo dużo mi pomógł i wytłumaczył.Lubię go za to, że jest sobą. Charles to to żywioł.Nie potrafię odgadnąć gościa
Alice: Treningi jakie nam pokazują są straszne ale dzięki nim jestem silniejsza i kontroluje przepływ mojej energii. Od kiedy wróciłam do świata żywych moje energia mnie niszczyła.
RE: Dziękuje za wystąpienie oraz za uwagę. Myślę, że jeszcze nie raz się spotkamy <opada kurtyna>
Charles: A gdzie moja herbatka?!

*RE-reporter

niedziela, 10 sierpnia 2014

XVII

Tak jakoś nie mogłam się powstrzymać i napisałam rozdział. Wszystko zaczęło się od jednego pomysłu. Postanowiłam wprowadzić kolejną postać , która zamierza mojej dwójce wspomóc w ochronie świata - zapraszam :D 


XVII -"Under control"
  Nastał chłodny wieczór. Aaron i Alice spędzali miły wieczór. Podczas wcinania różnorodnych potraw śmiali się wesoło z żartów. To był ich czas i nic nie mogło tego popsuć- poprawka no może nic tego nie mogło popsuć, chodź w telewizji roiło się od tragizmu i nieszczęść. Tsunami, pożary , morderstwa, wojny, powodzie i wiele innych nieszczęść ludzkich wywołanych przez złe duchy. 
  Upadły potrafi manipulować marzeniami ludzkimi lecz to tylko namiastka tego co potrafi. Wywołuje wojny, wypadki oraz zabójstwa. Jest przesiąknięty złem i nie posiada uczuć. Jedynie Łowca z Ziemskim Aniołem potrafi stawić im czoła i odesłać do piekła lub zlikwidować. Pośród nich krąży legenda w której raz na stulecie powstaje para o sile, która może unicestwić świat. W historii była tylko jedna para, która zdołała pokonać wielu Upadłych z siłą równej unicestwienia planety. Niestety po ich śmierci powstali nowi Upadli.
  Aaron spoważniał przez chwile i spojrzał na jasną twarz swej wybranki. Był ciekawy co to za moc, którą włada i czemu akurat ona? Chciał ją uchronić przed tym ciężarem.
-Aaronie źle się czujesz?-zapytała
-Zastanawiam się jaką moc posiadasz-odpowiedział. Ali przysiadła się bliżej niego.
-Nie martw się . Nic mi nie będzie bo wiem, że mnie obronisz-Oboje postanowili nie kryć przed sobą prawdy.Chwyciła jego rękę i wydarzyło się coś niesamowitego. Ich ręce się chwyciły a nad nimi pojawił się znak  nieskończoności- taki sam jak ma Ali na ręce. Niebiesko-żółte światło , które wydawało się piękne i cieplutkie. Na ręce Chandlera ukazał się znak      . Spojrzeli sobie w oczy i pocałowali się. Światło pojaśniało a znak , który pojawił się nad nimi znikł. Oboje otworzyli oczy.
- Co się właśnie stało?-zapytał. Światło znikło  a Ali spojrzała na jego rękę.
-Teraz wiem, że mamy taką samą moc-stwierdziła 
-Zapytamy się jutro Milo-rzekł Aaron
-Dobrze- oparła się o jego ramię głową- ukrywałam się przez tydzień, ponieważ szukałam informacji o biologicznych rodzicach -posmutniała 
-Mogłaś mi powiedzieć. Pomógłbym ci
- Nie. Chciałam abyś skupił się na swoim treningu ale chcę abyś pojechał ze mną ich poznać -powiedziała
-Dobrze, będę cie wspierał-przytulił ją do siebie. Cały jego świat znajdował się w jego rękach. Najchętniej nigdy by jej nie wypuścił z ramion. Nastała głucha cisza jak przed burzą, która miała się rozpętać- ktoś zapukał do drzwi. Aaron spojrzał na uśmiechnięta Alice. Jak mógłby ją teraz zostawić ?Cóż mógł począć skoro natarczywe pukanie dzwoniło mu w uszach. Wstał niezadowolony z niedogodnej sytuacji. Otwierając drzwi ukazała mu się nowo poznana dziewczyna Caroline. Aaron miał minę jakby miał zaraz zamknąć drzwi przed nią.
-Hej to znowu ja....nachalna laska -uśmiechnęła się złowieszczo
-Coooo?...-zapytał z przerażeniem. W okół dziewczyny pojawił się ciemno-czerwony dym.
-Nie pozwolę-pomyślał Aaron. Chwycił za swój pierścień leżący na szafeczce i wycelował w nią
-HA HA ha-zaśmiała się jak prawdziwa bestia.Uniosła swą rękę i wypowiedziała niezrozumiałe słowa. Aaron uderzył z niewiarygodną siłą w ścianę
-Taki młody i słaby-westchnęła Caroline. Czyżby jej żal było?
-Upadła- powiedział głośno starając się wstać z podłogi.
-We własnej osobie -skłoniła się 
-Wam nigdy nie wybaczę-stwierdził trzymając się za ramię , które krwawiło. Nagle w pokoju obok zaświeciło się niebiesko-białe światło.
-zwęglone serce-wyszła z tego pokoju blond dziewczyna. Nie była już tą samą Alice. W okół niej była bariera a od niej można było wyczuć przytłaczającą siłę. 
-To niemożliwe!-krzyknęła Caro, której nogi ugięły się w kolanach. Moc Alice ciągle wzrastała a światło niesamowicie raziło. Aaron zasłonił oczy rękami.
-menulenkon jirom-powiedziała Ali. Caroline zaczęła krzyczeć niemiłosiernie aż wreszcie krzyki ustały a światło znikło. Ali upadła na podłogę. Aaron otworzył oczy i ku zaskoczeniu z Caroline pozostały jedynie ubrania.
-Więc, to jest jej moc?Trochę straszna-uklękł przed nią i podniósł.
                                          ***
  Aaron zaprowadził Alice w miejsce gdzie zazwyczaj spotykał się z Milo. Nie mógł pozostawić ich obecną siłę bez opieki. Zamiast Milana ujrzeli wysokiego mężczyznę odzianego w czarne ubrania. Cala trójka spojrzała po sobie 
-młodziaki- powiedział mężczyzna zatrzymując swój wzrok na Alice.
-A ty to?-powiedział zirytowany Aaron
-Twoje utrapienie do końca życia- uśmiechnął się nieznajomy.Odwrócił się za siebie
-Jak zawsze modnie spóźniony Milo-powiedział ciemno blond włosy mężczyzna oparty o drzewo , który przeszywał ich swoimi zielono-szarymi oczami-tak dawno się nie widzieliśmy-wyciągnął do niego ręce
-Ta to było wczoraj w mojej restauracji -westchnął Milo
-i zjadłem wszystkie różowe babeczki-zaśmiał się nieznajomy
-Aż się popłakała -stwierdził Milo
- I taki był plan
-Nie mów , że znowu wdrożyłeś epicki plan macki?-zapytał Milan
- A gdzie tam- po jego minie widać było, że jednak tak
- EJ! My tutaj dalej jesteśmy- przypomniał się Aaron
- A no wiem... to Charles- powiedział wesoło Milo, klepiąc swojego przyjaciela po plecach-pomoże Alice w treningu a ja zajmę się Aaronem
-O to wy się pozbyliście Eleny -stwierdził Charles podchodząc do Alice
- Spokojnie Charles, ona ich zaatakowała- uspokoił go Milo
-No przecież wiem. Zdradziła mnie suka więc się należało -Charles chwycił za ręce Alice i pociągnął za sobą
-Co jej robisz?-zapytał Aaron. Charls się zatrzymał na chwilę.
-Nie musisz być zazdrosny. Włos jej z głowy nie spadnie-powiedział a następnie ruszył przed siebie. Zatrzymali się po piętnastu minutach wędrówki.
- Mogłam sama iść. Nie musiałeś tego robić-stwierdziła Ali
-Musiałem inaczej uciekłabyś do jakiś krzaków-powiedział wyjmując telefon z torby.
-Przemień się. Będziemy walczyć-rzucił w nią kijem
-Ja tak nie potrafię.-powiedziała
-Przewidziałem to-Charls zamknął oczy i w okół niego pojawił się błyszczący biały dym. Liście niespokojnie zadrżały a na niebie pojawiły się ciemne chmury. Otworzył oczy a jego pierścień rozbłysnął
-Jesteś łowcą?-zapytała przerażona
-Posiadam moc Ducha Ziemi i Łowcy. Po śmierci Eleny moce wróciły do mnie-odpowiedział
-Kim ona była?-zapytała
-Duchem Ziemi i moją miłością lecz gdy się stoczyła -tu przerwał na chwilę-Upadłą . Za dużo pytań. Przemieniaj się