niedziela, 10 sierpnia 2014

XVII

Tak jakoś nie mogłam się powstrzymać i napisałam rozdział. Wszystko zaczęło się od jednego pomysłu. Postanowiłam wprowadzić kolejną postać , która zamierza mojej dwójce wspomóc w ochronie świata - zapraszam :D 


XVII -"Under control"
  Nastał chłodny wieczór. Aaron i Alice spędzali miły wieczór. Podczas wcinania różnorodnych potraw śmiali się wesoło z żartów. To był ich czas i nic nie mogło tego popsuć- poprawka no może nic tego nie mogło popsuć, chodź w telewizji roiło się od tragizmu i nieszczęść. Tsunami, pożary , morderstwa, wojny, powodzie i wiele innych nieszczęść ludzkich wywołanych przez złe duchy. 
  Upadły potrafi manipulować marzeniami ludzkimi lecz to tylko namiastka tego co potrafi. Wywołuje wojny, wypadki oraz zabójstwa. Jest przesiąknięty złem i nie posiada uczuć. Jedynie Łowca z Ziemskim Aniołem potrafi stawić im czoła i odesłać do piekła lub zlikwidować. Pośród nich krąży legenda w której raz na stulecie powstaje para o sile, która może unicestwić świat. W historii była tylko jedna para, która zdołała pokonać wielu Upadłych z siłą równej unicestwienia planety. Niestety po ich śmierci powstali nowi Upadli.
  Aaron spoważniał przez chwile i spojrzał na jasną twarz swej wybranki. Był ciekawy co to za moc, którą włada i czemu akurat ona? Chciał ją uchronić przed tym ciężarem.
-Aaronie źle się czujesz?-zapytała
-Zastanawiam się jaką moc posiadasz-odpowiedział. Ali przysiadła się bliżej niego.
-Nie martw się . Nic mi nie będzie bo wiem, że mnie obronisz-Oboje postanowili nie kryć przed sobą prawdy.Chwyciła jego rękę i wydarzyło się coś niesamowitego. Ich ręce się chwyciły a nad nimi pojawił się znak  nieskończoności- taki sam jak ma Ali na ręce. Niebiesko-żółte światło , które wydawało się piękne i cieplutkie. Na ręce Chandlera ukazał się znak      . Spojrzeli sobie w oczy i pocałowali się. Światło pojaśniało a znak , który pojawił się nad nimi znikł. Oboje otworzyli oczy.
- Co się właśnie stało?-zapytał. Światło znikło  a Ali spojrzała na jego rękę.
-Teraz wiem, że mamy taką samą moc-stwierdziła 
-Zapytamy się jutro Milo-rzekł Aaron
-Dobrze- oparła się o jego ramię głową- ukrywałam się przez tydzień, ponieważ szukałam informacji o biologicznych rodzicach -posmutniała 
-Mogłaś mi powiedzieć. Pomógłbym ci
- Nie. Chciałam abyś skupił się na swoim treningu ale chcę abyś pojechał ze mną ich poznać -powiedziała
-Dobrze, będę cie wspierał-przytulił ją do siebie. Cały jego świat znajdował się w jego rękach. Najchętniej nigdy by jej nie wypuścił z ramion. Nastała głucha cisza jak przed burzą, która miała się rozpętać- ktoś zapukał do drzwi. Aaron spojrzał na uśmiechnięta Alice. Jak mógłby ją teraz zostawić ?Cóż mógł począć skoro natarczywe pukanie dzwoniło mu w uszach. Wstał niezadowolony z niedogodnej sytuacji. Otwierając drzwi ukazała mu się nowo poznana dziewczyna Caroline. Aaron miał minę jakby miał zaraz zamknąć drzwi przed nią.
-Hej to znowu ja....nachalna laska -uśmiechnęła się złowieszczo
-Coooo?...-zapytał z przerażeniem. W okół dziewczyny pojawił się ciemno-czerwony dym.
-Nie pozwolę-pomyślał Aaron. Chwycił za swój pierścień leżący na szafeczce i wycelował w nią
-HA HA ha-zaśmiała się jak prawdziwa bestia.Uniosła swą rękę i wypowiedziała niezrozumiałe słowa. Aaron uderzył z niewiarygodną siłą w ścianę
-Taki młody i słaby-westchnęła Caroline. Czyżby jej żal było?
-Upadła- powiedział głośno starając się wstać z podłogi.
-We własnej osobie -skłoniła się 
-Wam nigdy nie wybaczę-stwierdził trzymając się za ramię , które krwawiło. Nagle w pokoju obok zaświeciło się niebiesko-białe światło.
-zwęglone serce-wyszła z tego pokoju blond dziewczyna. Nie była już tą samą Alice. W okół niej była bariera a od niej można było wyczuć przytłaczającą siłę. 
-To niemożliwe!-krzyknęła Caro, której nogi ugięły się w kolanach. Moc Alice ciągle wzrastała a światło niesamowicie raziło. Aaron zasłonił oczy rękami.
-menulenkon jirom-powiedziała Ali. Caroline zaczęła krzyczeć niemiłosiernie aż wreszcie krzyki ustały a światło znikło. Ali upadła na podłogę. Aaron otworzył oczy i ku zaskoczeniu z Caroline pozostały jedynie ubrania.
-Więc, to jest jej moc?Trochę straszna-uklękł przed nią i podniósł.
                                          ***
  Aaron zaprowadził Alice w miejsce gdzie zazwyczaj spotykał się z Milo. Nie mógł pozostawić ich obecną siłę bez opieki. Zamiast Milana ujrzeli wysokiego mężczyznę odzianego w czarne ubrania. Cala trójka spojrzała po sobie 
-młodziaki- powiedział mężczyzna zatrzymując swój wzrok na Alice.
-A ty to?-powiedział zirytowany Aaron
-Twoje utrapienie do końca życia- uśmiechnął się nieznajomy.Odwrócił się za siebie
-Jak zawsze modnie spóźniony Milo-powiedział ciemno blond włosy mężczyzna oparty o drzewo , który przeszywał ich swoimi zielono-szarymi oczami-tak dawno się nie widzieliśmy-wyciągnął do niego ręce
-Ta to było wczoraj w mojej restauracji -westchnął Milo
-i zjadłem wszystkie różowe babeczki-zaśmiał się nieznajomy
-Aż się popłakała -stwierdził Milo
- I taki był plan
-Nie mów , że znowu wdrożyłeś epicki plan macki?-zapytał Milan
- A gdzie tam- po jego minie widać było, że jednak tak
- EJ! My tutaj dalej jesteśmy- przypomniał się Aaron
- A no wiem... to Charles- powiedział wesoło Milo, klepiąc swojego przyjaciela po plecach-pomoże Alice w treningu a ja zajmę się Aaronem
-O to wy się pozbyliście Eleny -stwierdził Charles podchodząc do Alice
- Spokojnie Charles, ona ich zaatakowała- uspokoił go Milo
-No przecież wiem. Zdradziła mnie suka więc się należało -Charles chwycił za ręce Alice i pociągnął za sobą
-Co jej robisz?-zapytał Aaron. Charls się zatrzymał na chwilę.
-Nie musisz być zazdrosny. Włos jej z głowy nie spadnie-powiedział a następnie ruszył przed siebie. Zatrzymali się po piętnastu minutach wędrówki.
- Mogłam sama iść. Nie musiałeś tego robić-stwierdziła Ali
-Musiałem inaczej uciekłabyś do jakiś krzaków-powiedział wyjmując telefon z torby.
-Przemień się. Będziemy walczyć-rzucił w nią kijem
-Ja tak nie potrafię.-powiedziała
-Przewidziałem to-Charls zamknął oczy i w okół niego pojawił się błyszczący biały dym. Liście niespokojnie zadrżały a na niebie pojawiły się ciemne chmury. Otworzył oczy a jego pierścień rozbłysnął
-Jesteś łowcą?-zapytała przerażona
-Posiadam moc Ducha Ziemi i Łowcy. Po śmierci Eleny moce wróciły do mnie-odpowiedział
-Kim ona była?-zapytała
-Duchem Ziemi i moją miłością lecz gdy się stoczyła -tu przerwał na chwilę-Upadłą . Za dużo pytań. Przemieniaj się 

2 komentarze:

  1. vvreszcie rozdział po ktorym nie odczuvvam niedosytu :P! Super jest! VVreszcie jasnoooo, rozumiem o co chodzi...i te bogate słovvnictvvo!
    Czytać nie umierać :DDDDD
    Bravo! Novva postac jest fajna :) Do milo...hm...nic nie mam... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiadome, że następną parą będą oni XDD. Spoko legenda.
    Ach, ten pocałunek!
    Wtf, mordercza Caroline D:
    Nooo, trochę straszna ta moc :o
    HAHAHAH! Macki, restauracja Milo XDDD hahaha! Aż mi się nasze spotkanie przypomniało!
    Uuu. Niezła historia z Eleną i Charlesem :o
    czekam na więcej! Rozkręciło się! Ostrooooo!

    OdpowiedzUsuń