poniedziałek, 31 marca 2014

Do kogo należy moje serce? cz. 2

   Otwierając oczy Ali zauważyła, że jest już dzień. Tej nocy nie spała zbyt dobrze. Właściwie spała na podłodze. Wtulona w koc, misia i telefon. Kątem oka spostrzegła na kalendarzu datę- 1 kwietnia. Strasznie nie lubiła tego dnia. Dlaczego? Ponieważ 18 lat temu urodziła się tego dnia. Ludzie śmiali się z tego, że właśnie w tym dniu się urodziła. Niesfornie wstając zrzuciła telefon do kąta. W tym czasie do pokoju weszła Aria
- Przesyłka do Ciebie. Idź na dół podpisać
- Znowu jakieś żarty robisz z rodzicami?- zapytała z wyrzutem. 
- Idź już. Muszę się pomalować 
Schodząc na dół przy wejściu zauważyła listonosza. "Przesyłka o tej godzinie?"- pomyślała. Nie zastanawiając się dłużej podpisała się i otrzymała małe pudełeczko. Według nie było to podejrzane, ponieważ nic nie zamawiała. "A może jakaś babcia pamiętała o urodzinach?". Szybko rozpakowała kartonik a w środku była zawieszka koniczynka. Dziewczyna była w szoku. Nie spodziewała się biżuterii. Nie wiedząc czemu w jednej chwili bardzo przywiązała się do tego przedmioty. "Pewnie babcia zapomniała się podpisać"- nie myśląc zbyt długo założyła .
  Od paru dni Aria nie rozmawiała z siostrą. Może przez ogrom nauki, lub nowe znajomości. Prawdę mówiąc przez ostatnie tygodnie Ali wracała późno do domu. Zaraz po szkole próbowała znaleźć Aarona. Przez ten czas siostry bardzo oddaliły się od siebie. Jeszcze tak nie dawno wszystko sobie mówiły, wychodziły na zakupy. Ali wróciła do pokoju, gdzie Aria pakowała książki do torby.
- Wow! Naprawdę ślicznie wyglądasz- pochwaliła ją Ali
- Poznałam fajnego chłopaka. A teraz wybacz muszę iść.- urwała i wyszła z pokoju. Atmosfera była dość chłodna między dziewczynami. Ali zabrała swoje rzeczy i wyszła z domu. Po drodze do szkoły rozmawiała z Louisem
-Louis, Każdy człowiek posiada anioła prawda?- zapytała
- Oczywiście- odpowiedział
- A czy możliwe jest aby był istniał wyjątek?
-Nie, ponieważ tak stanowi Prawo Boże. Widzisz, świat został tak skonstruowany, że każdy posiada swojego opiekuna. Ja chronię Ciebie, mnie najwyższy Anioł  a nad nim jest Bóg. Jest wyznacznikiem początku i końca. Jeśli anioł mu się sprzeciwi zostaje wygnany do świata ludzi jako Angelus Autem Ceciderunt- czyli upadły anioł. Za lekkie grzechy zostaje człowiekiem, a z jego pamięci usuwana jest przeszłość. 
- Więc, Evan jest tym upadłym aniołem?
-Całkiem możliwe. Pierwszy raz od wielu stuleci widzę taki przypadek- odpowiedział. Ali zaniepokojona weszła do szkoły. 
  Po lekcjach chciała się wydostać jak najszybciej. Niestety przeszkodziła jej w tym ręka Evana Lethera. 
- Gdzie tak śpieszysz brzydulo?- Nie słuchając co ma do powiedzenia zaciągnął ją na dwór.
- Tak dobrze spędziłem z tobą wczoraj czas, że cię odprowadzę-powiedział. "Fajnie, że wiesz gdzie mieszkam bo możesz mnie nawiedzać w nocy"- pomyślała.  Przez całą drogę odpływała myślami. Nawet nie spostrzegła, że Lether otworzył jej drzwi do domu
- NIESPODZIANKA!!- krzyknęło kilka znajomych twarzy.
- Widzę , że spodobał Ci się mój prezent- zerknął na koniczynkę wiszącą na łańcuszku. Dziewczyna już nie myślała o nim źle. Wręcz przeciwnie, ponieważ zrobił coś niespodziewanego. Zły urok minął a szczęście wróciło. Złotowłosa czuła się jak w filmie z dobrym zakończeniem. Na poręczy opierał się znane jej oczom włosy
-Aaron?Aaron!- podbiegła do niego i przytuliła
- Hej. Jestem Charles i wszystkiego najlepszego- powiedział. Dziewczyna automatycznie puściła chłopaka i się wzdrygnęła." ja to mam pecha" stwierdziła.
-Tu jestem- usłyszała za plecami. Od tej pory widziano ją z dwoma najprzystojniejszymi chłopakami. 
  Około 23 zakończyła się impreza. Złotowłosa pozostała z Louisem i Chandlerem, który miał nocować w pokoju gościnnym.
-Louis jaką byś wybrał miłość: bezpieczną i właściwą czy tajemniczą i mroczną?
-Myślę, że obaj mają coś na sumieniu
- Dlaczego tak uważasz?
- Ponieważ, Evan nie jest człowiekiem, Aaron zniknął na długi czas. A teraz oboje coś chcą. Boję się o ciebie
- To pierwszy raz ,kiedy mówisz to co czujesz shinigami
- Pierwszy raz zależy mi na człowieku. Pierwszy bunt shinigami spowodowany był tym, że człowiek jest słabą istotą. Właśnie zrozumiałem, że to nie prawda. Jesteś bardzo silną  osobą z dobrym sercem.
- Dziękuje Ci, shinigami
-Proszę, mów mi Louis 
-Dobrze Louis. Jeszcze jedno- jest mały problem, ponieważ słabo Cię dzisiaj widzę i słyszę
- Powinnaś odpocząć. Wypiłaś więcej niż przeciętny obywatel Francji. 
- No dobrze idę do łóżka- powiedziała. Odeszła tanecznym krokiem z salonu do swojego pokoju. Aaron słysząc rozmowę wyciągnął telefon. Wybrał numer i nacisnął zieloną słuchawkę
-Halo- odezwał się męski głos
- To ja. Plan wykonany ale mamy mały problem
- Porozmawiamy jutro- ziewnął- przyjdź do kawiarni Coffee o 14
- Do jutra- rozłączył się.
  

sobota, 29 marca 2014

Do kogo należy moje serce?

    Witajcie ! Wróciłam po długiej przerwie. Ostatnio, nie mogłam znaleźć sobie miejsca. A w moim życiu zaszło parę zmian. Trochę minęło zanim uświadomiłam sobie parę spraw. Notki będą pojawiać się częściej. Zapraszam do czytania :)


Ostatnio życie nauczyło mnie nowej rzeczywistości. Iść na przód i nie oglądać się za siebie. Czasami trzeba wrócić aby rozwiązać problem. Jednakże za każdą decyzję trzeba odpowiednio zapłacić. Tyle, ile będzie żył człowiek istnieć- będzie niegodziwość.

  Czarujący uśmiech, rozwiane włosy ale i tak wygląda uroczo. Tak pięknie się uśmiechał, że nie była wstanie myśleć. Niebieskie oczy Evana wierciły mi dziurę w głowie. Mógł mi wyjawić wszystko a ja Alice bym w to uwierzyła. Lekkie mrowienie w brzuchu przypominało mi, o tym że nie jestem w niebie. Człowiek obok mnie działał coraz mocniej na mnie.
-Więc... opowiedz mi o swoim hobby- przerwał chłopak i jeszcze szerzej się uśmiechnął. Ali nie mogła wydusić słowa a jej nogi uginały się lekko. Mrowienie w brzuchu nasilało się. W jej wnętrzu rozpoczęło się prawdziwa wojna.
        -Tak, bardzo ładne oczy- stwierdziło serce
        - A co z Chandlerem?- zapytał żołądek
        - Przecież odszedł. Poza tym tylko go całowałaś. 
        - Ty durna babo!
   - To boli! AAAA!- krzyczała Ali
        -Przestań żołądek! To ją boli- odrzekło serce
        - Krzywdzisz ją! - krzyknęła wątroba
   - AAAA! przepraszam, przepraszam!
        - Żołądek  jesteś taki porywczy- odrzekł mózg
        - Zamknij się! Wkurza mnie!- krzyczał nerwowy żołądek
Evan nie wiedział co ma myśleć o biegającej po chodniku koleżance. W jednym momencie złapał ją w talii.
- Halo. Tu ziemia- pomachał jej przed twarzą
" Naprawdę? A nie piekło?"- pomyślała- przepraszam, to mój żołądek. W jednej chwili zdała sobie sprawę, że jest bardzo blisko i trzyma ją w talii. " Za blisko"- przełknęła głośno ślinę. 
-Chyba powinnam wracać już do domu- zerknęła na zegarek- późno już
- Odprowadzę Cię- odpowiedział- nie puszczę cię samom w takim stanie- na jego twarzy znowu pojawił się ten uśmiech. Ali nie była mu wstanie odmówić. W ciszy stawiała kroki. "Co z tego, że ma piękne brązowe włosy, niebieskie oczy i ten piękny uśmiech. To kolejny baran w moim życiu"
- Oj Ali, Ali- popatrzył na nią smutno- zaraz wejdziesz w słupek.
Za późno. Głowa zderzyła się ze słupem.
- To nie jest mój dzień- odrzekła masując głowę 
- Najwyraźniej, ale nie przejmuj się. Zdarza się, brzydulo- uśmiechnął się szeroko. Zanim zdążyła coś powiedzieć, została tknięta w brzuch
-Aaa! Tylko nie mój tłuszczyk-chciała mu oddać ale Evan miał lepszy refleks. Zdążył jej zabrać torbę. 
 Mimo, że byli niedaleko domu to wygłupiali się, jeszcze przez godzinę. Dobrze się bawili w swoim towarzystwie. Nagle telefon Ali zaczął dzwonić.
- Zgaduję, że musisz już wracać do domu- powiedział Evan
-Tak...
-Więc, do jutra 
- Bye. Powoli wróciła do domu. Od wejścia do domu nie odezwała się słowem. Intensywnie szukała w głowie odpowiedzi. Po kolacji pierwsza odeszła od stołu i wróciła do pokoju. Wyciągnęła z torby telefon i wybrała numer do Aarona. Niestety nikt nie odbierał. " Gdzie jesteś...". Od czasu wydarzenia w szpitalu nie pojawił się w szkole. Nie wiadomo gdzie jest, co robi. Dziewczyna wtuliła się w koc. Nie dość, że Evan namieszał jej w głowie to nie wiadomo co się dzieje z Chandlerem.
     Zza rogiem ukazała się zakapturzona postać. Evan pomachał mu ręką, a na jego palcu rozbłysł sygnet. Usiedli na ławce.
- Wreszcie Evan, co tak długo...- burknął nieznajomy
- Tak witasz przyjaciela?
- Do rzeczy
-Mam dla Ciebie zadanie- powiedział Ciemnowłosy. Z kieszeni wyciągnął tablet. Zaraz po włączeniu sprzętu, przedstawił mu zadanie...
  
  

piątek, 7 marca 2014

Nowa znajomość

Nastał nowy dzień. Radosny i w pełni wiosenny. Czarny ptaszek wygwizdywał swoją melodię. Przy drogach rozkwitały przebiśniegi a drzewa wypuszczały pąki młodych listków. Marcowe powietrze pobudzało nadzieje. Niby te same domy, ulice ale coś w nich nadchodziło...
                                                                            Czas na zmiany.
  Powrót do szkoły i codzienności nie był łatwy. Zaległości, bieżące sprawdziany i to była czarna prawda. To było realne życie. Jacyś piękni kolesie machali przed głową jej koleżanki a ona tego nie widziała. Byli na czarno ubrani i ja też. Więc czym się od nich różniłam? Ja żyje a tamci kolesie to duchy, a prościej shinigami. Każdy z nich miał na swój sposób próbować nawiązać kontakt. W tej strefie brakowało Julio i Aarona. Ach ta moja czarna strefa i czarne ubranie odzwierciedlało moją uciechę na wiosnę. Zresztą skoro ich nie ma to nie ma sensu tego poruszać. Bowiem jego miejsce zastało zajęte. Gdyby ktoś pytał to przeze mnie.
 Ja- Alice Lewin- zwykła uczennica w liceum w jakiejś czarnej dziurze. Od kiedy miałam wypadek potrafię widzieć shinigami. Widzę to czego normalni ludzie nie widzą, słyszę to czego inni nie słyszą więc poprawka. Ja- Alice Lewin- nienormalna uczennica liceum w piekle. Cóż, jak na mnie to całkiem normalne stwierdzenie. Jakiś anioł o nieziemsko pięknych pomachał mi. Z niecierpliwością stwierdziłam, żeby spadał.  Wtedy ukazał się przed moimi oczami typek o jasne cerze. Miał bardzo ciemne prawie czarne włosy i niebieskie oczy. Prawie jak wampir z czerwonymi ustami poruszał się z niezwykła gracją. Następnie zwróciłam uwagę na to, że nie miał anioła. Może, anioły wychodziły sobie na niebiańskie piwo? Trzeba się temu przyjrzeć. 
- Witaj piękna
-Ooo to tylko ty..- Ali aż podskoczyła 
-Czy jestem aż taki straszny?
- a wręcz przeciwnie-zaczerwieniła się- po prostu zaskoczyłeś mnie
-Evan
-Alice
-Dopiero co wprowadziłem się do miasta i chciałbym abyś mi pokazała parę fajnych miejsc
- Nie ma sprawy, po szkole 
 Evan odszedł z gracją i rzucił wzrokiem na tył Ali. " Ładny tyłek" pomyślał. Kiedy skończyły się lekcje wyszli razem z budynku. Evan miał w sobie pewien urok, który przyciągał jak magnes. 
- Więc idziemy na piwo niebiańskie? zapytał z lekkim uśmieszkiem
- Co?- Ali się aż zakrztusiła łykiem kawy, który próbowała wypić od rana.
-No przecież żartowałem Alice - uśmiechnął się szerzej.

Dosyć dawno nie pisałam i wiem, że trochę słaba notka. Mam nadzieję, że następna mi lepiej pójdzie. Jeśli gdzieś wystąpiły jakieś błędy to z góry przepraszam ale pisząc notkę przysypiałam. Dobranoc!