sobota, 23 sierpnia 2014

XVIII

Rozdział XVIII- "Memory lane"
   Ohoh, wreszcie rozdział!  Ciężko mi było go pisać, ponieważ nie należę do osób, które są emocjonalne. Nie chciało mi się robić akapitów gdyż jak mówi horoskop miłosny w Gazecie Lubuskiej jestem Jeleniem xd Parę dni temu zaglądam na bloga i zostałam nominowana do The Versatile Blogger Award. Tak się troszkę zdziwiłam bo tylko 2, 3 osoby czytają mojego bloga. Dziękuje za nominacje ! Strasznie się ucieszyłam.
Fakty o mnie
1. Jestem spokojną studentką , która zawsze pakuje się w kłopoty
2.Mam 20 lat ( serio nie jestem taka stara XD)
3. Lubię koty, kiedyś miałam koty ( i w innym wcieleniu też byłam kotem)
4.Moją jedyną siostrą jest Marlu ( kij z tym, że jesteśmy z innych rodzin XD)
5.Uwielbiam słodycze
6. Jakoś od roku "bawię się w kompozytora"
7. Lubię tańczyć, śpiewać, pisać, żartować i żyć pełnia swego wieku :D
Nominuje
1.http://will-never-be-too-late.blogspot.com
2.http://story-of-silent-hill.blogspot.com
3.http://lowcaczasu.blogspot.com
4.http://kingdomofspells.blogspot.com
5.http://hgwk.blogspot.com
6.http://boyincurls.blogspot.com
7.http://akademiadlautalentowanejmlodziezyy.blogspot.com
Zasady Versatile Blogger Award:
1. Podziękuj nominującemu. 
2. Pokaż nagrodę Versatile Blogger Award na swoim blogu.
3. Ujawnij 7 faktów o sobie.
4. Nominuj 7 (lub więcej) blogów, które na to zasługują.
5. Poinformuj o nominacji autorów blogów.



 Nastał czerwiec. Miesiąc wprowadzający lato w przyrodę. Las chłodził upalne popołudnie. Zielona trawa, słoneczne niebo i delikatny wietrzyk-wzbudzało uwielbienie u Aarona i Alice, którzy kierowali się w miejsce gdzie zazwyczaj spotykali się z Milo trenowali. 
 Gdy byli już prawie na miejscu Aaron zauważył dziwny cień obok drzewa. Stał tam Charles oparty o drzewo.
- O młodziaki- powiedział Charles wpatrując się w Ali.
-Znowu ty- rzekł Aaron. Na twarzy Charlesa pojawił się mały uśmieszek. Wyglądało to tak jakby miał napisane na twarzy "ja ci pokarze, gdzie cherlaki zimują". 
-Jak zawsze modnie spóźniony- powiedział ciemno blond mężczyzna oparty o drzewo. Ali miała wrażenie, że ta cała sytuacja miała już miejsce w przeszłości. Takie deja vu.
- Zapraszam was na mój ślub, który ma się odbyć za 3 tygodnie- poinformował ich zdyszany Milo. 
-Wow! gratulacje!- pogratulował mu Charles podając mu dłoń. Obaj uścisnęli się jak prawdziwi dżentelmeni. Po chwili obaj rozpoczęli lamentowanie.
-Oni są jak dzieci, takie wyrośnięte- stwierdziła roześmiana Alice.Nagle Milo się ożywił
-Przyjdźcie do mojej restauracji po treningu to wam dam zaproszenia-wszyscy spojrzeli na niego.
-Babeczki ! - zawołał uradowany Charles wyciągając swoje ręce przed siebie , którymi poruszał jak mackami. Po chwili spoważniał jakby mu pomysł wpadł do głowy.
-Dziś się zamieniamy-powiedział Charles . Powiedział przerywając im konwersacje o pandach. Widocznie nie był w humorze a jego oczy przysłonięte było okularami przeciwsłonecznymi. Milo poklepał go po plecach. Martwił się o swojego przyjaciela, którego znał od małego. Jako dzieci w podstawówce biegali po szkolnych korytarzach. Przeżyli wspólnie wiele chwil. Wszystko się zmieniło gdy pojechali na wycieczkę w góry. Oni jako jedyni odłączyli się od grupy. Wędrując w lesie zgubili ścieżkę . I wtedy zdarzyła się tragedia. Obaj chłopcy spadli ze skały poprzez nieuwagę i śliski lud. Milo był pewien, że tego nie przeżyli lecz jakimś cudem żyją. Od tego czasu Charles został przeniesiony do innego miasta.
   Historia chłopców była do znudzenia podobna. Obaj zostali przyjęci do szkół. Mistrz , który ich odnalazł zginął w walce z Upadłymi. Obaj mało pamiętają z tamtego czasu lecz nic się nie zmienili z charakteru. Milo jak zawsze zainteresowany gotowaniem i mangami. Zazwyczaj opanowany i spokojny, towarzyski oraz zazwyczaj uśmiechnięty-prawdziwy biznesmen. Natomiast Charles to "niespokojny ocean"-rządzi się własnymi prawami lecz inne prawa w większości toleruje. Jako autor szalonych pomysłów świetnie się sprawdza. Pracuje jako urzędnik państwowy-uważa, że ta praca jest nudna oraz całkowicie oddaje się Łowiectwu.
-Milo , dobrze się czujesz?-zapytała zakłopotana Alice gładząc sobie nerwowo włosy.
-A tak!-powiedział odrywając się od myśli. Rozejrzał się dookoła. Zostali sami, ponieważ Aaron i Charles już dawno poszli.-zamyśliłem się, przepraszam
-Nic się nie stało... ale powiedz mi czemu się zamieniliście?-zapytała energicznie wymachując rękami.
-Sam chciałbym wiedzieć-odrzekł uroczo uśmiechając się. Na jego policzkach pojawiły się delikatne dołeczki. Ali zarumieniła się. 
  Rozpoczął się trening, Charles wyciągnął swą rękę ku niebu 
-Niech powstaną me siły-pomyślał.  W okół niego zebrał się silny wiatr targając korony rozmaitych drzew a nad nimi pojawiły się ciemne chmury. To był Charles- pełen niespodzianek, których nie dało się przewidzieć. Stał naprzeciw Aarona, któremu ugięły się kolona.
-Wiesz dlaczego nie możesz wstać-zapytał szorstko Charles
- Bo jesteś starszy?
-Nie, ponieważ jesteś słabszy. Łowcy dzielą się na od 1 do 6 względem stopnia siły. A ty Romeo masz 3 range. Nie zdołasz jej obronić, ponieważ Ali ma rangę 5- odrzekł Charles.Aaronowi szumiała krew w uszach a nad tętnem nie był wstanie zapanować. Aaron postanowił, że się nie podda i będzie walczyć. Wystawił rękę przed siebie. Jego aura pociemniała.

                                                                 ***


Milo rozejrzał się po restauracji. Uśmiechnął się na myśl o zadowolonych klientach japońskiej restauracji wypełnionej mangami. Czy ktoś mógł popsuć jego idealny nastrój? Oczywiście, że tak.
Charles spokojnym krokiem dołączył do przyjaciela.
- Czy ja wyglądam jak Jennifer Lopez?- zapytał poirytowany Charles. Milo wypluj zawartość kubka i zaczął się śmiać na cały głos xd
-Co ty znowu wymyśliłeś? xd- zapytał Milo wycierając stół
-Bo barman mi powiedział, że jestem jak Lopez, Madonna, które szukają młodszych a skoro tak to moja kochanka jeszcze się nie narodziła- powiedział Charles, spoglądając na Milo którego nie było.- leżał na podłodze łapiąc się za brzuch i śmiejąc się
 -stary, ale małżeństwo zmienia ludzi -stwierdził Charles. Parę osób obok wybuchnęło śmiechem xd
-A właśnie, miałem ci coś do powiedzenia-mówił Milo wstając z podłogi
-Słucham cię Romeo... nawet twoja żonka nie wysłucha cię jak ja!- zaśmiał się
-Mówię teraz poważnie, jeśli cię coś gryzie to przyjdź do mnie. Zawszę ci pomogę-stwierdził M.
 Charles posmutniał, tak naprawdę nie chciał wracać w tematy , które go nie powinny już interesować. Walcząc z Upadłymi, które zawsze chciały trafić w jego słaby punkt, przebywać z ludźmi, którzy zabili jego nadzieje- i w ten sposób nauczył się neutralizować ból. Większość spraw stała się obojętna a on sam jedynie przygnębiony. Cala przeszłość stała się jedynie zarysem cieniutkiej czerwonej nici.
-Cokolwiek to jest pozostanie między nami-zapewnił Milo.
-Nic nie jest, nic się nie dzieje- stwierdził Charles- a jedynie co czuje to mięte w herbacie
Na twarzy Milana pojawiły się oznaki zirytowania. Czy ten drań mógłby się chodź raz przestać wygłupiać? Nagle wpadł mu pomysł do głowy
-Wiem, o co chodzi!
- Brakuje aromatu w tej herbacie-stwierdził Charles
-Charles,bo jak Boga kocham a nie kocham to walnę cię tą patelnia z kuchni !- powiedział stanowczo Milan
-Wiesz o co chodzi , z tą babą co nie rodzi?- zapytał Ch. Milo uderzył go z łokcia  wprost w żebra.
-To bolało, ale było warto- zaśmiał się przez skrzywioną minę ciemnowłosy blondyn.
-Wiem! Przynajmniej się uspokoisz-odpowiedział mu.
-Głównie chodzi mi o Aarona. Jego aura zmienia się na ciemną- spoważniał Ch.
-Dajmy mu szanse, może jeszcze nie jest za późno-stwierdził Milo. Podobnie było z ukochana Eleną  Charlesa. Charles zaślepiony miłością, nie był wstanie zobaczyć nienawiści rosnącej u Eleny. Nieświadomy Charles wraz z staczającą się Elena -złożyli przysięgę Boską, która mówiła o miłości oraz wspólnych mocach. Po całej ceremonii w lesie wbiła mu nóż w plecy. Charles przeżył dzięki interwencji i pomocy Milo lecz to nie był już ten sam ciemno blond włosy mężczyzna. Śmiał się i płakał na przemian w nadziei , że któregoś dnia Elena nawróci się. Pewnego dnia , gdy Charles powrócił do sił na jego drodze pojawiła się jego pierwsza miłość, której nie potrafił zabić. Cała męka Charlesa trwała rok. Za każdym razem obrywał wstrzymując się od zranienia ukochanej przez cały rok aż została zabita. Jakie to naiwne...

1 komentarz:

  1. No, właśnie, kij z tym XD dobrze jest mieć siostrę z innej rodziny buahaha.
    Gratuluje, Milo! Gratuluje! XDDDD jeeej! "babeczkiiii!" ahahahah.
    Ach, ich historia przypomina trochę naszą! "zazwyczaj opanowany": huehuehue XD. Zazwyczaj.
    Dobrze, że Aaron mimo wszystko walczy. Dajesz, słabeuszu! I tak nie dorośniesz Milo i Charlesowi do pięt XD! Ach, ta ranga 6...
    "Jedyne co czuje, to mięte w herbacie" buahaha XD.
    Ta historia Charlesa mnie wzruszyła :c. Ten rozdział jest piękny. Uwielbiam Milo i Charlesa. Taka cudowna przyjaźń ich łączy :c ueeee. Aarona aura się zmienia? To źle D:

    OdpowiedzUsuń