sobota, 31 stycznia 2015

Dodatek specjalny-Walentynki

    Dobry wieczór. Dzisiaj zaprosiłam bohaterów na małą opowiastkę o walentynkach. Opowiastka jest jako dodatek specjalny. Z góry dziękuje za pomoc Bartkowi oraz Darii.
                                                          ***
                       
    Był to piękny dzień w sobotę. Nie dawno roztopił się śnieg. Szarawy klimat został ocieplony poprzez promienie słoneczne. To był szczególny dzień dla wszystkich bohaterów. Dziewczyna o blond włosach właśnie wesoło przemierzała ulicę. Tak właśnie w dzisiejszy dzień pragnęła zobaczyć Aarona. Jej uczucia nie zmieniły się chociaż Aaron coraz bardziej nie kontaktował ze światem a aura przypominała aurę Upadłych. Gdy była już na miejscu podbiegła do krat jej ukochanego. Siedział sam w koncie patrząc pusto w stronę okna.
   Ile by dał aby uciec? Ciemna cela oraz kraty w oknach nie budziły w nim entuzjazmu. Nagle usłyszał tupot obcasów. Ktoś był coraz bliżej. Mimo , że był bardzo ciekawy nie poruszył się aby zobaczyć kto to. Po chwili ujrzał Alice. Jego źrenice lekko się poszerzyły.
 -Cześć! Pewnie nie wiesz jaki dzisiaj dzień ale to nie szkodzi-powiedziała uradowana Alice. Aaron milczał lecz w duchy ucieszył się na wizytę swojej ukochanej. Dziewczyna wcisnęła ręce w kraty, tak jakby chciała go złapać.
 -Bardzo tęsknimy za tobą. Każdy życzy ci powrotu do formy-rzekła dziewczyna z nadzieją w głosie. Pragnęła aby mogła w tej chwili przytulić, lecz Aaron ani drgnął.
 -No dobrze-stwierdziła sięgając do torebki po czekoladę w kształcie serca. Powoli położyła na betonowej podłodze.
 -Muszę już wracać do domu. Cześć.-odpowiedziała odwracając się na pięcie. Po chwili dziewczyny już nie było. Chłopak spojrzał na swój prezent i chwycił za niego.
 -Ja też cię kocham -powiedział bardzo cicho.
                                                                 ***

  Milo od rana zamknął się w kuchni. Dzisiaj był to wyjątkowy dzień, ponieważ była to rocznica związku z swoją narzeczoną. Milan bardzo się cieszył i z tej okazji wymyślił romantyczny obiad. Dzień wcześniej biegał po kwiaciarniach aby otrzymać wyjątkowe róże dla narzeczonej. Gdy nadeszła godzina 13:00 do jego domu zapukała kobieta. Milo bardzo radośnie otworzył drzwi. Marianna rzuciła mu się na szyje. Milo zaprowadził ją do salonu. Czekał tam na nich stół wypełniony spaghetti oraz deserem. Nastrój dopełniały świece oraz akompaniament skrzypiec.
 -Witaj moja droga. Dzisiaj nasza rocznica-powiedział Milo.
 -Widzę , że postarałeś się -odpowiedziała. Wpatrywała się w dzieło mężczyzny, który nalewał wino.  -Dla ciebie wszystko-odrzekł. Po skonsumowaniu pysznego obiadu przyszedł czas na deser. Milo bardzo się denerwował. Mimo , że Marianna zgodziła się być jego narzeczoną nie dał jej jeszcze pierścionka. Kobieta sięgnęła po ciastko z wróżbą. Zamiast wróżby ujrzała złoty pierścionek zaręczynowy. Milo-narzeczony marzeń prowadzący japońską restauracje nie mógł lepiej tego wymyślić. Kobieta nałożyła pierścionek na palec a po jej policzku popłynęły łzy szczęścia.
                                                           
                                                            ***
  Nocną porą przechadzał się Charles. Minęła go jedna zakochana para po chwili druga. Ten dzień był dla niego koszmarem. Po chwili zauważył kolejną parę wymieniającą się śliną. Charles przewrócił oczami. Nie dość , że był sławny dzięki reklamie szamponu do mycia włosów i żelu do włosów nie mógł znaleźć lepszej połówki. Było mu przykro z tego powodu. Opuścił ciężką głowę w znak poddania się. Może już nigdy nie spotka kogoś takiego?
  Nagle wpadła na niego całkiem znajoma osoba. Odbiła się od niego i upadła na ziemie.
 -Jesteś bardzo niezdarna Emmo- powiedział Charles wyciągając rękę na ratunek damie.
 -Tobie też dobry wieczór -zachichotała blondynka;
 -Co robisz o tak późnej porze?-zapytał.
 -Uciekam przed zombiowalentynkami-odpowiedziała chwytając jego rękę.  Po chwili już stała obok Charlesa. Otrzepała sukienkę swoimi drobnymi rękami. Mężczyzna wpatrywał się w nią jak zahipnotyzowany. Czuł zapach szamponu jakiego używała -jaśmin.
 -W sumie to ja też -odrzekł- Odprowadzę cię do domu.
 -Dobrze-chwyciwszy go za rękę. Mężczyzna był zaskoczony lecz starał się tego nie pokazywać po sobie. W ciszy ruszyli przed siebie.
 -Poznaliśmy się w ten sposób pół roku temu. Wpadłaś na mnie-wspomniał Charles.
 -To prawda mam talent do wpadania tylko na ciebie-zaśmiała się.
 -Cieszę się , że dzisiaj cię spotkałem-powiedział odwzajemniając uśmiech. Po chwili stało się coś niespodziewanego. Emma stanęła na palcach i pocałowała go w policzek.
 -W duchu modliłam się aby cię spotkać Charles. Jesteś tym kto mnie rozwesela. -wyszeptała kobieta. Po chwili odwróciła się i wbiegła do domu. Na jej twarzy widniały rumieńce.

I tak o to nasi bohaterowie spędzili walentynki. Nie ważne czy się wierzy w miłość czy nie. Uczucie kiedyś zapuka do twych drzwi i zapyta czy jesteś na to gotowy.